niedziela, 9 lutego, 2025

Dobre życie? Czyli jakie?

Od kilku lat aktywnie przyglądam się życiu i zastanawiam się czy żyjąc w systemie, mieszkając w mieście, pracując z ludźmi, spłacając kredyt,  wychowując dziecko i wreszcie robiąc zakupy w markecie, mogę osiągnąć stan, który z ręką na sercu określiłabym jako dobre życie.

Czym dla mnie jest dobre życie?

Więcej spokoju

Dobre życie dla mnie jest równoznaczne z życiem spokojnym, takim bez napięcia i pośpiechu. Takim prawie bez stresu, a przynajmniej bez stresu permanentnego.

Mniej oczekiwań

Dobre życie to dla mnie życie bez poczucia winy, bez wstydu, osądzania i oczekiwań. Wiele lat niosłam wór cierpienia psychicznego na plecach. W dobrym życiu nie ma miejsca na nienawiść własną, za to jest miejsce na samoakceptację i wyrozumiałość. Czyli perfekcjonizm odpada.

Radość

Dobre życie dla mnie oznacza też radość. Żeby była radość potrzebny jest czas, nie tylko ten wolny, ale też ten powolny, ten bezproduktywny. Z doświadczenia wiem, że kto ma wiecznie spieszący się gdzieś tyłek, to nawet jak ma z kim, to nie ma kiedy radować się życiem. Nie ma wyjścia: trzeba poluzować grafik.

Relacje

Radość w pojedynkę ma krótkie nóżki. Żeby radości było więcej potrzeba relacji. Pogoda ducha, śmiech i żarty wymagają odpowiedniego towarzystwa. Relacje, relacje, i jeszcze raz relacje.

Dieta i sen

Dobre życie to też dbanie o siebie. Wiadomo, że trzeba jeść. Pytanie tylko co i ile. Spać też trzeba. Ale zgodnie z własnym zegarem do 9:00 czy zegarem społecznym do 6:00? Dobrze jest ćwiczyć. Ale czy spacer wystarczy czy naprawdę trzeba się spocić?

Na dobre życie nie trzeba zasłużyć. Ale trzeba je wybrać.

Dobre życie to takie, które po prostu jest. Nie trzeba na nie zasłużyć. Nie trzeba niczego udowodnić. Dobre życie to nie nagroda, lecz decyzja.

Ale jak tu przestać się spieszyć jak z grafika wylewa się gęsta mazia obowiązków?

Jak tu mieć czas na siebie i dla siebie? Przecież ledwo się człowiek obrobi z pracą, obiadem, mailami, z dziecięcym chaosem, rozwolnieniem psa, a tu noc ciemna?

Jak cieszyć się życiem, gdy poziom psychicznego napięcia przemienia się w ból fizyczny?

I jak nie mieć wyrzutów sumienia, gdy poganiam córkę, bo jestem w pośpiechu lub podnoszę głos, bo znów jestem w stresie?

Więc jak tu nie uciec w Bieszczady i nie wylogować się z systemu, a jednak żyć dobrze, lub choćby przyzwoicie?

Mam 41 lat i choć naprawdę długą drogę przebyłam, wciąż szukam swojego naprawdę dobrego życia.

A jaka jest Twoja definicja dobrego życia?

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Podobne posty

Bądź na bieżąco

80FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0SubskrybującySubskrybuj

Ostatnio dodane