Diagnoza lekarska wskazywała na infekcję bakteryjną
Pan Dariusz C., lat 20, przez kilka tygodni miał powiększone podżuchwowe i przyżuchwowe węzły chłonne. Pierwsza diagnoza lekarska wskazywała na infekcję bakteryjną. Niestety zastosowana kuracja antybiotykowa nie przyniosła poprawy, dodatkowo pojawił się ból kolan i powiększenie żył udowych przy dłuższym staniu i wysiłku.
Po bioenergoterapii węzły chłonne zmniejszyły się
Zawiedziony brakiem poprawy chory postanowił skorzystać z bioenergoterapii. Pierwszy zabieg przeprowadziłem 6 maja. Po drugiej i trzeciej wizycie, które następowały po sobie w kilkudniowych odstępach, chory poczuł się lepiej, a powiększone węzły chłonne uległy widocznemu zmniejszeniu. Pan Darek i jego rodzice, podbudowani poprawą, chcieli zrezygnować z wizyt w poradni medycznej, jednak stanowczo namawiałem ich na pozostanie pod kontrolą lekarza.
Jako bioenergoterapeuta nie stawiam diagnoz, a przecież w tym przypadku nieustalone zostało podłoże choroby młodego człowieka. Chciałbym w takiej sytuacji mieć możliwość współpracy z lekarzem, by dać choremu szansę na skorzystanie z medycyny naturalnej i pozostanie pod kontrolą lekarza prowadzącego. Niestety lekarze rzadko wyrażają zgodę na współpracę, a pacjenci wolą nie informować lekarza, że chodzą do bioenergoterapeuty. Mimo wszystko zawsze zastrzegam, że korzystając z bioenergoterapii, nie wolno przerywać leczenia w przychodni lekarskiej.
Podwyższone wartości bilirubiny całkowitej
Po moich namowach Pan C. poszedł do innego lekarza, który zlecił badanie czynności wątroby. Badanie wykonane 14 maja wykazało podwyższone wartości bilirubiny całkowitej 4,90 mg/dl. Lekarz sugerował żółtaczkę hemolityczną lub zespół Gilberta i zalecał hospitalizację. Diagnoza załamała psychicznie chorego, który podczas kolejnej wizyty skarżył się na złe samopoczucie i ogólne osłabienie.
Węzły chłonne wróciły do normalnych rozmiarów
Pan Darek skorzystał jeszcze z trzech zabiegów bioterapii, które okazały się skuteczne. Węzły chłonne wróciły do normalnych rozmiarów w bardzo krótkim czasie, a poziom bilirubiny spadł w ciągu czterech dni do 1,95 mg/dl (wynik z 18 maja). Dzięki temu, że mój klient trzykrotnie badał czynność wątroby w trakcie kuracji, na podstawie wyników badań można stwierdzić, że spadek bilirubiny następował po każdej sesji bioterapii. W trakcie terapii Pan C. nie brał żadnych leków, a więc poprawę można przypisać zabiegom bioenergoterapii.
Proces zdrowienia przebiegał bardzo szybko, wszystkie dolegliwości ustąpiły i kiedy Pan Darek zgłosił się do przychodni, lekarz zrezygnował z hospitalizacji. Młody człowiek uniknął pobytu w szpitalu, transfuzji krwi i kuracji farmakologicznej.
Na podsumowanie należy dodać, że przyczyna złego stanu chorego nie została ustalona ponad wszelką wątpliwość. Pierwszy lekarz podejrzewał, że powiększenie węzłów chłonnych mogła spowodować infekcja bakteryjna, dlatego przepisał antybiotyk. Ta kuracja nie przyniosła jednak oczekiwanych efektów. Diagnoza postawiona przez drugiego lekarza była bardziej prawdopodobna – żółtaczka hemolityczna. Można założyć, że była spowodowana zakażeniem wirusowym, zatruciem toksynami lub substancjami chemicznymi. Takie zakażenie czy zatrucie może powodować masywny rozpad czerwonych krwinek (erytrocytów), czyli hemolizę, a także spowodować stan zapalny i powiększenie węzłów chłonnych.
Bioenergoterapia wzmacnia błony erytrocytów
Dowody naukowe dostarczone przez Doktora Williama Brauda pozwalają wnioskować, że bioenergoterapia wzmacnia błony erytrocytów zatrzymując proces ich nadmiernego rozpadu. Tak się stało w przypadku Pana Darka, dzięki temu poziom bilirubiny stopniowo się obniżył, organizm odzyskał równowagę, a układ odpornościowy szybko zwalczył infekcję.