Łódź dn. 31.10.2007.r.
P. Aleksander Ostrogski
Dwanaście lat temu, jesienią, zacząłem odczuwać bóle w stawach i mięśniach. Złe samopoczucie, stany podgorączkowe, trudności z oddychaniem skłoniły mnie do wizyty u lekarza pierwszego kontaktu. Zalecone przez niego leczenie w postaci terapii antybiotykowej i przeciwzapalnej nie przyniosło spodziewanych efektów. Zostałem skierowany na prześwietlenie płuc (duży obrazek). Obraz płuc oraz poszerzenie węzłów chłonnych śródpiersia pozwoliło na postawienie diagnozy. Stwierdzono, że cierpię na sarkoidozę, chorobę ustrojową o nieznanej etiologii, skutkującej m.in. zwłóknieniem tkanki płucnej. Badanie tomografem komputerowym rozszerzyło jeszcze listę przypuszczalnych schorzeń o m.in. chłoniak.
Poza licznymi zaleceniami diagnostycznymi (bronchoskopia, torakoskopia), przepisano mi kurację sterydami, jako, podobno, jedynie skuteczną w leczeniu sarkoidozy, ale jednocześnie bardzo obciążającą organizm. Nie zastosowałem się do ww. zaleceń, zacząłem brać leki ziołowe (Padma 28, olej z ogórecznika) i jednocześnie zgłosiłem się do Pana Aleksandra Ostrogskiego. Pierwszy zabieg bioenergoterapii związany był ze szczególnie silnymi wrażeniami. Miałem odczucie gwałtownego skurczu w klatce piersiowej, tchawicy i w gardle. Po zabiegu miałem silne dreszcze i wrażenie zimna. Spałem kilka godzin. Po sześciu seansach czułem się na tyle dobrze, że wyjechałem z rodziną na narty. Badania lekarskie (wraz z diagnostyką rentgenowską) przeprowadzone po sześciu miesiącach od wystąpienia pierwszych objawów choroby, wykazały cofnięcie się jej.
Krzysztof J. (l. 53)