wtorek, 22 kwietnia, 2025

Dlaczego chorujemy

Co najmniej kilka reklam telewizyjnych dziennie podsuwa nam odpowiedź na to pytanie: stres, przemęczenie, nieuregulowany tryb życia, złe nawyki odżywiania. Reklamy te również podsuwają nam proste rozwiązania naszych problemów. I tak żel do kąpieli czy o 20% większy słoiczek witamin powinny uporać się z dolegliwościami.

Jednak istnieje grupa haseł, które nie zyskały popularności w mediach, a które wiele tłumaczą w kontekście pytania wyjściowego. Bo kiedy ostatnio pisano w gazetach, że codziennie wchłaniamy tuziny szkodliwych, nieprzetestowanych substancji, nawet jeśli nie mieszkamy w pobliżu zakładów chemicznych?

Chemiczny koktajl

Wystarczy, że spożywamy konwencjonalnie uprawianą żywność, sprzątamy łazienkę lub kładziemy nową wykładzinę w sypialni. A kiedy w telewizji tłumaczono, że toksyczne związki chemiczne takie jak ołów, rtęć, kadm, benzol, azotany czy dioksyny codziennie przenikają do naszych ciał i atakują komórki naszych organizmów, przez co nasze układy odpornościowe ulegają osłabieniu?

Wszyscy słyszeliśmy o zanieczyszczonym powietrzu, o przetworzonej żywności, o szkodliwości konserwantów, emulgatorów i sztucznych barwników; część z nas zdaje sobie sprawę, że kosmetyki i detergenty, tworzywa sztuczne, farby, kleje i lakiery też nam nie służą. Niestety chyba nie do końca jeszcze rozumiemy wpływ, jaki wywierają na nasze ciała, nie łączymy ich z chorobami, jakie powodują, a już na pewno nie pamiętamy o naturalnych sposobach leczenia tych chorób.

Chorobotwórczy marketing

Przez ostatnie 50 lat w świadomości społecznej zachodziły zmiany, którymi kierowały koncerny farmaceutyczne, producenci artykułów kosmetycznych oraz producenci żywności, stosując w tym celu reklamę i różnego rodzaju zabiegi marketingowe. Pozwolono nam wierzyć, że aby odzyskać zdrowie, zatrzymać proces starzenia lub poprawić urodę, można zapomnieć o latach doświadczeń zmierzających do zachowania zdrowia, a przecież wykształconych na drodze ewolucji.

Tabletka na odchudzanie ma zastąpić aktywność fizyczną, negatywne rezultaty braku pełnowartościowych posiłków ma zastąpić witamina w proszku a później jeszcze tabletka na wzdęcia, pigułka na wątrobę, pastylka na biegunkę. Reklama wpaja, że piękna cera i włosy to efekt przyjmowania kolejnej dawki specyfików a świeże powietrze to powietrze w spray’u. Po zakonserwowaniu ciał tymi środkami należy jeszcze otulić je poliestrem, wziąć duży łyk napoju energetyzującego i recepta na luz, swobodę, młodość i frywolną radość życia gotowa.

Reklama a zdrowie

Wpojono nam, że produkt reklamowany jest produktem modnym a przede wszystkim zdrowym. A przecież to w ostatnich latach „podwoiła się liczba zachorowań na astmę czy zapalenie oskrzeli – są to problemy, które coraz częściej dotykają ludzi młodych”.
Dodatkowo wzrosła liczba przypadków alergii np. zapalenia zatok i nieżytu nosa o podłożu alergicznym, a także zaburzeń o podłożu hormonalnym (bezpłodność u kobiet i mężczyzn) czy zaburzeń menstruacji”.

Zagadkowe jest to, że reklamowane produkty nie tylko nie spełniają obietnic przywrócenia młodości, odzyskania zdrowia i urody, ale też przyczyniają się do powstawania nowych dolegliwości, do których usunięcia niezbędne są wciąż nowe produkty.Co więcej, nikogo to nie dziwi.

Mechanizm wyparcia

W tym miejscu obrońcy konsumenckiego trybu życia stwierdzą, że mimo grozy ziejącej z ust katastroficznie nastawionych szaleńców jakoś udaje nam się zachować zdrowie, czego najlepszym dowodem jest to, że żyjemy coraz dłużej.

Otóż w rzeczywistości wcale nie jesteśmy zdrowi. Jesteśmy uderzająco wręcz niezdrowi.Mimo iż żyjemy dłużej niż kiedykolwiek, choroby przewlekłe są zjawiskiem coraz częstszym i dotykają wszystkich – od niemowlaków z alergiami po starsze osoby triumfalnie opuszczające aptekę z reklamówkami wypełnionymi po brzegi lekami i wspomnieniem po pieniądzach z emerytury

Co gorsze, pozwoliliśmy sobie wmówić, że to wszystko jest normalne. Jak pisze Pat Thomson autorka książki „Świadome zakupy” „w chorobie nie ma nic normalnego. Ludzkie ciało to krzepki i niezwykły organizm. Nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi, codziennie ciężko pracuje, by utrzymać równowagę i pozbyć się toksycznych produktów ubocznych, będących następstwem nowoczesnego życia”.

Wierzymy na słowo

Zastanówmy się, jak do tego doszło? Jesteśmy społeczeństwem coraz inteligentniejszym, coraz bardziej wykształconym, więc jak mogliśmy przeoczyć coś tak ważnego dla naszego zdrowia i życia?

Wytłumaczenie jest proste, choć przygnębiające. Według Pat Thomas, „wierzymy w to, że wszystko, co zostało dopuszczone na rynek, zostało przebadane, przetestowane, a więc jest bezpieczne”. Znamy pojęcie norm i atestów, mamy Ministerstwo Zdrowia i Sanepid.

Luka w przepływie informacji

„A jednak w rzeczywistości używanych jest obecnie około 70 000 środków chemicznych, a co roku 1000 nowych wchodzi na rynek. Nie mamy nawet podstawowych informacji o stopniu szkodliwości 43% wszystkich chemikaliów, z jakich się dziś korzysta, a dokładne dane potwierdzające brak szkodliwości uzyskać można zaledwie dla 7%”.

„Pełne dane na temat bezpieczeństwa dla zdrowia zebrano zaledwie dla 25% spośród związków chemicznych najczęściej stosowanych w produkcji domowych środków czystości”.

I tak żywność, produkty higieny osobistej, środki czystości, środki do pielęgnacji ogrodów i naszych zwierząt domowych mogą zawierać

• kancerogeny (substancje rakotwórcze)
• substancje wywołujące zaburzenia hormonalne czy uszkodzenia układu nerwowego
• toksyny reprodukcyjne
• substancje psychoaktywne (związki zaburzające funkcjonowanie mózgu)

Sztuka wyboru

Opisane powyżej zjawisko doprowadziło do tego, iż nie dość, że odeszliśmy już bardzo daleko od natury, to dajemy się jeszcze zamknąć w błędnym kole sięgania po produkty, które coraz bardziej nam szkodzą. Nasze bombardowane układy odpornościowe stają się coraz słabsze i coraz częściej zapadamy na różne choroby.
Na naszej stronie dotykzdrowia.com pragniemy pokazać Państwu, jak można zmienić ten stan rzeczy.

Bibliografia
Fragmenty książki Pat Thomas, Świadome zakupy czyli co naprawdę kupujemy, 2007, Wydawnictwo Purana

Alexander Ostrogski
Alexander Ostrogskihttps://www.dotykzdrowia.com
Alexander Ostrogski jest terapeutą manualnym i bioenergoterapeutą z 34 letnim stażem. Prowadzi gabinet Terapii manualnej kręgosłupa w Łodzi od 1991 roku. Przez te lata pomógł tysiącom osób pozbyć się bólu kręgosłupa i innych dolegliwości. Pracuje w podejściu holistycznym, zorientowanym na traktowaniu organizmu jako całości. Specjalizuje się w chorobach związanych z kręgosłupem. Stosuję miękkie i nieinwazyjne techniki terapii manualnej.

Podobne posty

Bądź na bieżąco

80FaniLubię
0ObserwującyObserwuj
0SubskrybującySubskrybuj

Ostatnio dodane